- Panie Gardner...?
- Przepraszam. To dlatego, że pan powiedział „wczoraj", a mnie się wydaje, że minął już dobry tydzień... Słyszał pan, co stało się z Izabelą, to znaczy z panią Bates? - Tak, wiemy. To wielka tragedia. - Owszem. - No więc - przypomniał Malloy - co z tym „wczoraj"? - Niewiele mam do powiedzenia. Wyszedłem rano z mojego pokoju i pod drzwiami zastałem coś, co kojarzy mi się ze spragnionym krwi motłochem. Opowiedział im wszystko, co zapamiętał - o swojej bójce z Mickiem, o tym, jak dowiedział się od Batesów, że Imo zarzuca mu molestowanie seksualne. - Nie mogłem w to uwierzyć. - Doprawdy? - spytał Malloy. Kreta - Tak, to był po prostu szok. - Umilkł, bo nagle ogarnęły go wątpliwości, czy powinien dalej to ciągnąć. Może jednak zaczekać na Crockera czy innego prawnika? - Proszę dalej - nalegał Malloy. - Mówiąc o szoku - Matthew zaczął z większą starannością dobierać słowa - miałem na myśli sam rodzaj zarzutów. Bo moje pasierbice, te starsze, nie po raz pierwszy fałszywie mnie oskarżyły. Mapa pandemii na świecie Doznałem już od nich różnych przykrości. - Jakiego rodzaju były te przykrości? - zainteresowała się Riley, która dotąd milczała. 268 - Każdego! - W głosie Matthew zabrzmiała nutka ironii. - Wszystkich możliwych rozmiarów: małego, średniego i dużego. Takie tam różne świństewka, ale nie aż tak obrzydliwe. Dlatego to mną tak wstrząsnęło. - Popatrzył uważnie na detektywów. - Jeśli mamy zabrać się prawidłowo do rzeczy, będę musiał opowiedzieć wam niejedną historyjkę, chociaż wolałbym tego uniknąć. O tym, co tu się działo, o tym, co moje pasierbice mi mówiły, o tym, co zrobiły w moim imieniu. O tych wszystkich sprawach, których przez pamięć Karo, mojej żony, nigdy nie chciałem omawiać z obcymi. - Żonie już wszystko jedno - zauważył Malloy. - Tak, ale to są jej córki, a ja... może to dziwne, ale przez wzgląd na Karo wciąż nie jest mi obojętne, co się z nimi stanie. I jeszcze jedno: za nic nie chciałbym urazić mojej teściowej. Ona ostatnio poważnie chorowała, a teraz i tak ma na głowie więcej, niż może znieść. - Wygląda na to, że i pan swoje przeszedł. - Chyba tak. - Matthew zastanawiał się, czy współczucie w głosie policjanta było szczere. Zapukano do drzwi. Policjantka o błyszczącej twarzy wsunęła do środka głowę. szklanki do wody thalia - Jest adwokat pana Gardnera. - Wprowadź go - zarządził Malloy. 48. Tuż przed piątą Zuzanna, nie mogąc już dłużej znieść stanu zawieszenia, zatelefonowała do Sylwii i uzyskała najświeższe informacje. - Masz zmęczony głos. - Bo jestem zmęczona - odparła Sylwia. - Mogę w czymś ci pomóc? Spróbować pogadać z Imo? Albo po prostu przyjść i cię wesprzeć? - Nie, nie. W każdym razie nie dziś.