To bez sensu, powiedziała sama do siebie i zerwała
się na równe nogi. Trzeba się czymś zająć, żeby nie nasłuchiwać wciąż odgłosów z głębi domu. Podciągnęła rękawy i zabrała się do zmywania sterty brudnych naczyń. Po chwili zorientowała się, że choć jej ręce są zajęte, to uszy nie. Nadal nasłuchiwała. Zaczęła więc nucić. I taką właśnie zastali ją Jack i chłopcy. Stała przy zlewie w pianie po łokcie, tarła zawzięcie talerze i nuciła tak głośno, że obudziłaby umarłego. Jack aż trzy razy wołał, zanim go usłyszała przez ten raban. - O raju, aleście mnie przestraszyli! - Przepraszam, ale wołałem dwa razy, zanim mnie usłyszałaś przez ten hałas. Chłopcy chcą ci coś powiedzieć. Sprawdź sprzedaż apartamentów kolobrzeg u nas! Ze zwieszonymi głowami chłopcy posłusznie wystąpili naprzód. Malinda z trudem przełknęła ślinę i z jeszcze większym trudem powstrzymała łzy. Wolałaby wypić butelkę rycyny - ulubionego lekarstwa cioci Hattie - niż przechodzić przez to wszystko. - Przepraszamy, Malindo - wymamrotali chórem. Widząc, że chłopcy czują się równie nieprzyjemnie Beata Kozidrak to wierzchołek góry lodowej. Oto pijane gwiazdy za kierownicą jak ona, Malinda uśmiechnęła się. - Jestem pewna, że nie robiliście tego specjalnie. Przeprosiny przyjęte. Jack położył rękę na ramieniu Małego Jacka. 36 JEDNA DLA PIĘCIU - Ponieważ swoimi psotami obraziliście Malindę, będzie sprawiedliwie, jeśli to ona wyznaczy wam karę. - Co? - wykrzyknęła Malinda. - Ich kara zależy od ciebie. - Ale przecież przeprosili. Czy to nie wystarczy? - Nie wydaje mi się. Miałaś przez nich dużo dodatkowej pracy, muszą więc za to zapłacić. Malinda wiedziała, że Jack ma rację. Nie miała natomiast żadnego doświadczenia w wymyślaniu kar. Stała tak, niepewna, co zrobić lub powiedzieć, i czuła na sobie ciężar spojrzeń chłopców. Aby zyskać na czasie, wzięła z lady ścierkę i długo wycierała ręce. Musi coś wymyślić, żeby przestali tak na nią patrzeć. Kara musi być równa przewinieniu. Malinda w myślach podziękowała ciotce Hattie. - No dobrze - powiedziała, porządnie nadrabiając miną. - Darren, to ty i Dawid zatkaliście toaletę Kreta papierem. Za to wyczyścicie podłogę w łazience. Szczoteczką do zębów - dodała po namyśle. Spojrzała teraz na Małego Jacka. Przed chwilą nawet przeprosił, ale jego mina świadczyła, że nie były to szczere przeprosiny. Malinda wyjrzała przez okno. Omiotła wzrokiem zwały śniegu, które zasypały wejście do garażu i podjazd do sąsiedniego domu. - Kto mieszka w domu obok? - zapytała Małego Jacka.